Czy zauważyliście Państwo jak mało miejsca zostawia się nam na nasze własne zdanie? Zewsząd płyną do nas informacje już nacechowane, już zinterpretowane. Czy myśleliście, kiedyś o tym, jak bardzo to ogranicza naszą wolność, możliwość samodzielnego wyboru, obrania własnej drogi?
Słyszymy, że jest brzydka pogoda i złe warunki jazdy i już zaczynamy się martwić, a nawet bać. A tymczasem to nie jest jeszcze nasze własne doświadczenie. Nie wiemy jeszcze, czy te warunki są dla nas złe. Może na nasze umiejętności i możliwości są całkiem dobre? Słyszymy, że film dobry – idziemy i przez dwie godziny wiercimy się w fotelu, a że książka zła – nie bierzemy jej do ręki i nie dowiadujemy się czegoś ważnego, co przegapił poprzedni czytelnik…. itd. itd.
Najgorsze jest to, że tą swoją podatnością na czyjeś opinie i niechęcią do nabierania własnych doświadczeń można skazać się na przegraną i samemu zrobić sobie krzywdę. Ci, co się przełamali i mimo wszystko przyszli do Zbyszka czasem się przyznają:
„Mówili, że pan taki niedostępny, a okazuje się, że pan taki miły i bezpośredni…”
„Mówili, że nie można się do pana dostać, ani dodzwonić, ale spróbowałam i już następnego dnia byłam u pana…”
Mówią, że….. i już nam to wystarcza, już mamy własną wyrobioną opinię. Sami zobaczcie, jakie nielogiczne jest do zdanie. Pamiętajcie – liczą się fakty, a nie ich czyjaś interpretacja.
(Świat to Apteka 24/25 – Luty/Marzec 2011)