Gdy ktoś wywiąże się na czas z danej obietnicy, dotrzyma słowa, terminowo i rzetelnie wykona swoją robotę, zażąda uczciwej – niewygórowanej zapłaty, jest uprzejmy, grzeczny, serdeczny, czy uczynny – jesteśmy zdziwieni. A kiedy mamy do czynienia z partactwem, brakiem odpowiedzialności, lekceważeniem klienta, cwaniactwem – uznajemy to za rzecz normalną.

Niedawno znajomi z Niemiec z wielką swadą opowiadali o swoim byłym szefie – porządnym człowieku. Opowiadali o tym, jak o niezwykłej przygodzie, czymś niespotykanym, nadzwyczajnym, niesamowitym. A ja słuchałam i myślałam: co się z ludźmi stało? Dlaczego za stan normalny uważamy powszechne chamstwo, obojętność i nieuczciwość, a przejawy zwyczajnej życzliwości, uczciwości, czy rzetelności uznajemy za ewenement? Prędzej uznamy za głupka obcego człowieka uśmiechającego się do nas na ulicy, niż przejmiemy się wrednym zachowaniem innego. Przecież w głębi serca, ani tego nie chcemy, ani nie akceptujemy.

Zatem, może warto tej powszechnej tendencji powiedzieć – nie, zacząć reagować i pielęgnować to, co dobre. W sklepie, na ulicy uśmiechać się do ludzi bez powodu. Jeden, czy drugi minie nas obojętnie, ale kolejny odwzajemni ten uśmiech i od razu zrobi się miło.

Nadchodzi czas Bożego Narodzenia, dobry moment, żeby poćwiczyć. Życzę powodzenia.

(Świat to Apteka nr 22/23 – Grudzień 2010/Styczeń 2011)