W pierwszej chwili może się wydawać, że to historia jak wiele innych. Roman żyje za szybko, pracuje za ciężko, lekceważy pierwsze, a potem poważne objawy choroby. Opowieść jest dramatyczna. U Zbyszka Nowaka pojawia się, kiedy lekarze stawiają finalną diagnozę. „Nie ma nadziei”.
Książkę czyta się jednym tchem. Autor dopuszcza nas do swoich najskrytszych myśli i najgłębszych emocji. Umiera na naszych oczach, dając nam wgląd w sam proces umierania – ból, całkowita utrata sił, halucynacje, szaleństwo myśli, żal i poczucie winy, samotność i rozpacz.
Opowiada nam też, jak iskrę nadziei zamienił w moc wyzdrowienia.
To nie jest tak, że pacjent staje przed Zbyszkiem Nowakiem i myśląc o niebieskich migdałach pozwala, mu się uzdrowić. Potrzebne jest zaangażowanie i determinacja. Jeśli chodzi o Ciebie – Twoja determinacja. Gdy prosisz o bliską osobę, to też potrzebna jest Twoja determinacja, zaangażowanie i kontakt.
Bo jeśli moc Zbyszka Nowaka jest darem od Boga, to Twoje zaangażowanie jest modlitwą.
Jeśli chcesz wiedzieć, jak to działa, przeczytaj tę książkę.
Ewa